Własne hipotezy - alternatywa dla chrześcijaństwa...
Bóg i wiara - swobodne rozważania
Nie ma ludzi niewierzących. Ludzie dzielą się na dwie grupy. Są tacy, którzy wierzą, że Bóg istnieje i są tacy, którzy wierzą, że Bóg nie istnieje. Zawsze jednak jest to kwestia wiary, czyli krótko mówiąc własnego głębokiego przekonania o słuszności.
Kim jest Bóg? Dla jednych to ktoś kto ma władzę nad światem i przyrodą i oczywiście ludźmi i jest On też stwórcą wszystkiego. Potrafi uderzyć piorunem, zmieść wichrem, zatopić wodą. Zemścić się i ukarać złych ludzi. Jednak patrząc choćby na różne okrucieństwa w tym wojny i nie tylko, można sądzić, że nie bardzo Go to interesuje, a powiedzenie "Pan Bóg nie rychliwy, ale sprawiedliwy" jest tu marną pociechą dla tych pokrzywdzonych i mordowanych..
Dla innych to istota miłosierna, która kocha ludzi i pomoże im w trudnych sytuacjach zarówno w tych skrajnie poważnych jak np. ratowanie życia, jak i również w tych błahych jak np. zwycięstwo Lecha w pucharach Polski. Te czy inne opcje opisywane są dokładnie przez różne religie i wyznania.
Ja podzielam poglądy gnostyków. Pierwotny świat był światem niematerialnym, duchowym, czyli ogromną, nieograniczoną energią. Z tego porządku wyłamała się jedna z tych niematerialnych istot, DEMIURG który stworzył świat materialny, różne cząstki, atomy, a z nich materię, planety i cały widziany przez nas wszechświat. Istotę tę można, przez analogię, porównać do zbuntowanego przeciw Bogu, biblijnego upadłego anioła czyli szatana. Został on przez Boga strącony z niebios i stał się przeciwieństwem i przeciwwagą dla miłości, czyli złem.
Pozostaje pytanie, czy to Bóg go strącił, czy prawa natury które są ponad wszystkim i którym musi się podporządkować każda istota z Bogiem włącznie. Tak czy inaczej, konsekwencją tego stanu rzeczy jest to, że jesteśmy stworzeni przez umownie nazywam "szatana", który kusząc nas urokami życia (bo takie niewątpliwie istnieją), powoduje, że nie bardzo chcemy wracać do stanu niematerialnego. Zakładając że reinkarnacja istnieje, jest to prawdopodobne. Potwierdza to filozofia buddyjska która uczy, że aby osiągnąć stan wiecznego szczęścia i spokoju (nirwana), trzeba wyzbyć się wszelakich pragnień. Podobnie nauczał Chrystus, o czym będzie później.
Od strony fizyki i matematyki, powstanie materii z energii jest możliwe. Tak wynika z podstawowego wzoru Einsteina E=mC², (energia E uzyskana z masy m). W drugą stronę, po przekształceniu zgodnie z matematyką, wygląda to tak, m=E:C² . Pierwszy wzór człowiek już sprawdził (Hiroszima...) i wykorzystuje go nadal - elektrownie jądrowe i inne ogniwa. W drugą stronę jest to możliwe na razie teoretycznie, ale kto wie...
Nie zmienia to faktu, że i tak nie wiemy kto stworzył tę energię i w dodatku inteligentną. Jesteśmy też mentalnie obciążeni tym, że wszytko co znamy ma swój początek i koniec, bo sami się kiedyś urodziliśmy i kiedyś umrzemy, ale być może wcale tak nie jest i może coś po prostu istnieć od zawsze i bez żadnego początku jak i również końca. Jednak nasz mały rozumek tego nie pojmuje i chyba nigdy nie pojmie.
Wniosek z tego wywodu jest taki, że zgodnie z sentencją Sokratesa - wiem, że nic nie wiem.
I z tego wypływa drugi wniosek, że wszystkie religie z chrześcijaństwem na czele podsuwają nam różne koncepcje świata, ale tak na prawdę, są to tylko hipotezy. Tragiczne jednak jest to, że opierając się na takich hipotezach, czyli niesprawdzonych domysłach, ludzie często w imię Boga mordują się na wzajem i wykorzystują postać Boga do bałamucenia bliźnich w celu osiągnięcia własnych korzyści.
Dodaj komentarz